''Szczęście jest jak kawa. Czasami zbyt gorzkie, zawsze ożywcze, a łapczywie pite - parzy. ''
Przychodzi wiosna, a wraz z nią- Wielkanoc. Czyli chyba najbardziej znielubione święto w mojej religii.
Chyba nie muszę mówić, ile zamieszania w codzienny grafik wprowadzają święta Wielkanocne. Budzimy się nagle, że zaraz trzeba będzie biec ze święconką do kościoła, żeby potem jeść te zimne, stare i malowane jajka, suchy na wiór chleb, i jeszcze bardziej suchą babkę. Póki byłam dzieckiem, Wielkanoc była dla mnie kolejnym pretekstem do dostania prezentu i włóczenia się z samego rana po jeszcze wilgotnym po nocy ogrodzie. Jednak teraz te święta są pretekstem tylko to wyeksmitowania pajęczych współlokatorów zza szaf.
Dzisiaj, zamiast uczestniczyć w szkolnych rekolekcjach (dziękuję mamie za taki układ, bo chyba nie ma większego kiczu niż rekolekcje w szkole), wyprałam firany oraz ciuchy zalegające w koszu, wymyłam półki w pokoju i teraz piszę ten post, jednym okiem zerkając na siostrę robiącą plakat. Uff... Strasznie produktywnie zaplanowałam ferie wiosenne. Pierwszy dzień po powrocie czeka mnie cudowny sprawdzianik z chemii(temat wspaniały- redoksy
), z biologi ( fizjologia zwierząt) oraz dwie poprawy z angielskiego(w szkole w ogóle mi nie idzie, ale jak z kimś rzomawiam lub mam korepetycje, to wręcz przeciwnie :D). Do tego muszę przeczytać "Lalkę", Bolesława Prusa. Absolutnie mi się nie chce, ale czego się nie robi dla marzeń.
Jeśli ktoś jest ciekaw moich postępów w nauce lub sam szuka motywacji, zapraszam na mojego studygrama- kryptonim.medycyna. 
Ale wracając do Wielkanocy:Jak u was w domu się obchodzi/ obchodziło te święta? U mnie, aby "zajączek" przyniósł prezencik w postaci małego upominku, np kredek, musiałam zrobić gniazdko- z krepiny, gałązek lub materiału. Jeśli tego nie zrobiłam, czekało mnie szukanie po całym domu, a jako że byłam dość gapciowym dzieckiem, potrafiłam to robić naprawdę długo 
Dzisiejszy dzień jest dziwny. Słońce pięknie świeci, chciało by się iść na rower albo spacer, ale w momencie, gdy otwiera się drzwi, dostaje się potężną falą zimna- nawet krótki spacer z psem jest katorgą. Chciałabym już móc otworzyć szeroko drzwi balkonowe i pisać sobie post lub opowiadanie, ale boję się, że urwie je wiatr lub zamarznę :I
Moja dieta trochę podupadła- w ten weekend miałam dwie osiemnastki pod rząd i mimo że zjadłam mało słodkich i wysokokalorycznych rzeczy, jakoś nie mogę wrócić do tego co było wcześniej. Nie umiem się powstrzymać, aby zjeść np. odrobinę makaronu. Ale zapijam to wszystko kawą, która dzięki Bogu w mojej diecie jest dozwolona bez żadnych ograniczeń. Co nie zmienia faktu, że trochę dobija mnie mój brak samokontroli. Ale nie poddajemy się! Już 8 kilogramów straciłam, dam radę jeszcze 6! Trzymajcie za mnie kciuki, bo to bardzo dla mnie ważne
Jeśli chcecie, napiszę o mojej diecie lub nagram o niej film. Jest naprawdę świetna, łatwa do przyswojenia i cudowna do wytrzymania. Dajcie tylko znać :3
To by było na tyle w dzisiejszym wpisie, do kiedyś! 
Nela
PS Mam dla was małą niespodziankę!

Wśród moich wybranków znalazł się też suchy szampon. który jest rozchwytywany przez dziewczyny. Jak narazie średnio się dogadujemy, ale zobaczymy, co będzie dalej :D Kupiłam też masło do ciała o zapachu kakaa i jestem zachwycona *.* Ponoć ma też wydobyć delikatny brąz skóry ( w co średnio wierzę). Plusem testowanych przezemnie kospetyków jest ich niska cena, więc jeśli zrobią na mnie wrażenie, na pewno kupię je powtórnie ♥