poniedziałek, 2 maja 2016

VI Kawowe sukcesy, czyli powrót do biegania!

~ Motywacja jest czymś, co pozwala nam zdobywać góry, osiągać wyznaczone cele i daje siłę, aby wstać i iść po kawę. ~


 Dzisiaj stała się rzecz, do której myślami wracałam od września- wstałam rano i poszłam pobiegać. To niesamowite, jak bardzo może spaść kondycja przez kilka miesięcy nie wykonywania tego ćwiczenia. Zrobiłam trasę, którą zwykle pokonywałam, kiedy miałam większego lenia, a czuję się, jak bym pobiegła z domu do Poznania i z powrotem(a zaznaczam, że byłoby to około 58km.).

   Ale od początku...                                                 Co mnie zmotywowało do powrotu?

Wczoraj w nocy oglądałam pewien film, w którym chłopak przez swoją ciężka pracę osiągnął szczyt i pokonał faceta, który kilka miesięcy wcześniej nieźle go skopał (nie mówię o Karate Kid ;) ). Dało mi to do myślenia i sprawiło, że znalazłam w sobie siłę, aby wstać rano i wyjść na dwór. Znalezienie motywacji jest bardzo ważne, bowiem bez tego niewiele się zrobi, wiem po sobie.

Trudne powroty...

Powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że dam radę po tak długiej przerwie przebiec 5km. Teraz pewnie niektórzy z was się śmieją, że to malutko, ale powiem wam jedno- nie wolno katować organizmu. Wspomniałam o tym w ostatnim filmie na moim kanale (kto ogląda, ten wie). Skatowanie organizmu nie da nam nic prócz złego samopoczucia i znielubienia danej dziedziny. Nie wolno pierwszego dnia po powrocie lub w ogóle zaczęciu treningu spodziewać się, że bez zadyszki przebiegnie się 10km. Ludzki organizm ma do siebie to, że do wszystkiego przyzwyczaja się powoli- od diety po nowe buty.
                                                              Jaki mam w tym cel?
Chciała bym poprawić swoją kondycję. Przez zimę i góry nauki związane z pójściem do liceum zaniedbałam trochę swoje ciało i zdrowie. Bieganie jest czymś, na co nie trzeba drogiego sprzętu czy wielu godzin spędzonych na ćwiczeniach. Ze swojej przeszłości wiem, że najtrudniejsze są pierwsze trzy tygodnia- potem bieganie wkradnie się do codziennego życia i będzie tak długo, jak mu pozwolę. 
Powiem wam szczerze, że przez ostatnie kilka miesięcy bardzo mi czegoś brakowało. Kiepsko się czułam zarówno fizycznie jak i psychicznie, ale teraz wiem, że tęskniłam za porannym bieganiem. Wschodzące słońce, cisza, szum pojedynczego auta gdzieś w oddali i delikatny chłód na skórze sprawia, że się odprężam. Wczesny poranek zajęty bieganiem sprawia, że dzień staje się lepszy, przybywa nam energii a kawa po powrocie i prysznicu nie jest już ładowarką, ale czystą przyjemnością. ♥

Kavvomaniaczka