sobota, 15 kwietnia 2017

XIII Najmniej lubiane święta? / Test popularnych kosmetyków


''Szczęście jest jak ka­wa. Cza­sami zbyt gorzkie, zaw­sze ożyw­cze, a łap­czy­wie pi­te - parzy. ''

Przychodzi wiosna, a wraz z nią- Wielkanoc. Czyli chyba najbardziej znielubione święto w mojej religii.

Chyba nie muszę mówić, ile zamieszania w codzienny grafik wprowadzają święta Wielkanocne. Budzimy się nagle, że zaraz trzeba będzie biec ze święconką do kościoła, żeby potem jeść te zimne, stare i malowane jajka, suchy na wiór chleb, i jeszcze bardziej suchą babkę. Póki byłam dzieckiem, Wielkanoc była dla mnie kolejnym pretekstem do dostania prezentu i włóczenia się z samego rana po jeszcze wilgotnym po nocy ogrodzie. Jednak teraz te święta są pretekstem tylko to wyeksmitowania pajęczych współlokatorów zza szaf.



Dzisiaj, zamiast uczestniczyć w szkolnych rekolekcjach (dziękuję mamie za taki układ, bo chyba nie ma większego kiczu niż rekolekcje w szkole), wyprałam firany oraz ciuchy zalegające w koszu, wymyłam półki w pokoju i teraz piszę ten post, jednym okiem zerkając na siostrę robiącą plakat. Uff... Strasznie produktywnie zaplanowałam ferie wiosenne. Pierwszy dzień po powrocie czeka mnie cudowny sprawdzianik z chemii(temat wspaniały- redoksy ♥ ), z biologi ( fizjologia zwierząt) oraz dwie poprawy z angielskiego(w szkole w ogóle mi nie idzie, ale jak z kimś rzomawiam lub mam korepetycje, to wręcz przeciwnie :D). Do tego muszę przeczytać "Lalkę", Bolesława Prusa. Absolutnie mi się nie chce, ale czego się nie robi dla marzeń.



♥Jeśli ktoś jest ciekaw moich postępów w nauce lub sam szuka motywacji, zapraszam na mojego studygrama- kryptonim.medycyna. ♥


Ale wracając do Wielkanocy:Jak u was w domu się obchodzi/ obchodziło te święta? U mnie, aby "zajączek" przyniósł prezencik w postaci małego upominku, np kredek, musiałam zrobić gniazdko- z krepiny, gałązek lub materiału. Jeśli tego nie zrobiłam, czekało mnie szukanie po całym domu, a jako że byłam dość gapciowym dzieckiem, potrafiłam to robić naprawdę długo 😀
Dzisiejszy dzień jest dziwny. Słońce pięknie świeci, chciało by się iść na rower albo spacer, ale w momencie, gdy otwiera się drzwi, dostaje się potężną falą zimna- nawet krótki spacer z psem jest katorgą. Chciałabym już móc otworzyć szeroko drzwi balkonowe i pisać sobie post lub opowiadanie, ale boję się, że urwie je wiatr lub zamarznę :I


Moja dieta trochę podupadła- w ten weekend miałam dwie osiemnastki pod rząd i mimo że zjadłam mało słodkich i wysokokalorycznych rzeczy, jakoś nie mogę wrócić do tego co było wcześniej. Nie umiem się powstrzymać, aby zjeść np. odrobinę makaronu. Ale zapijam to wszystko kawą, która dzięki Bogu w mojej diecie jest dozwolona bez żadnych ograniczeń. Co nie zmienia faktu, że trochę dobija mnie mój brak samokontroli. Ale nie poddajemy się! Już 8 kilogramów straciłam, dam radę jeszcze 6! Trzymajcie za mnie kciuki, bo to bardzo dla mnie ważne ♥ Jeśli chcecie, napiszę o mojej diecie lub nagram o niej film. Jest naprawdę świetna, łatwa do przyswojenia i cudowna do wytrzymania. Dajcie tylko znać :3



To by było na tyle w dzisiejszym wpisie, do kiedyś! ♥


Nela♥

PS Mam dla was małą niespodziankę!

Ostatnio byłam na zakupach i zainwestowałam w kilka popularnych "kosmetyków". Między innymi olej kokosowy czy plastry na wągry. Zrobię dla was mały teścik i za jakiś czas wstawię zdjęcia efektów przed i po rozpoczęciu pielęgnacji :3 
Wśród moich wybranków znalazł się też suchy szampon. który jest rozchwytywany przez dziewczyny. Jak narazie średnio się dogadujemy, ale zobaczymy, co będzie dalej :D Kupiłam też masło do ciała o zapachu kakaa i jestem zachwycona *.* Ponoć ma też wydobyć delikatny brąz skóry ( w co średnio wierzę). Plusem testowanych przezemnie kospetyków jest ich niska cena, więc jeśli zrobią na mnie wrażenie, na pewno kupię je powtórnie ♥

niedziela, 2 kwietnia 2017

XII Wiosna za pasem....

"I ślubujesz mi uśmiech przy porannej kawie, parasol w deszczu i stokrotki na wiosnę{...}"


Przyszła wiosna, za oknem widzę pas kwitnącej zieleni, jak wstaję o 5:20 to już nie jest tak ciemno, dzisiaj było 20 stopni Celsjusza i nawet to, że jutro już ma być tylko piętnaście, nie zepsuje mi humoru ♥


 Z okazji początku wiosny, w tę piękną niedzielę, razem z rodzinką pojechałam na Cytadelę w Poznaniu ( kto nie był, tego zachęcam). Widok radosnych dzieci, spacerujących ludzi i zakup nowych butów odświeżyły mi umysł. W mojej głowie narodziło się pytanie:

Co ja robię ze swoim życiem?

Całe dnie i noce poświęcam nauce. Jedyna osoba, z którą się widuję poza szkołą, to mój chłopak. Chodzę na siłownię, ale trening robię szybko, aby zdążyć na korepetycje. Wracam do domu, zamykam się w pokoju i się uczę.
A TO PRZECIEŻ OSTATNIE MIESIĄCE MOJEGO DZIECIŃSTWA!
7 października skończę osiemnaście lat. Skończy się bezpieczeństwo. Nie będę już taka nietykalna. Wszystko, co będę robić, będzie niosło ze sobą ryzyko.
Za niecałe pół roku zaczynam klasę maturalną. Wtedy o śnie, czasie wolnym i zabawie będę mogła zapomnieć. Więc dlaczego marnuję teraz? Przecież to ostatni czas, gdy mogę się wyszaleć, zabawić i wygłupiać. Mam tyle małych marzeń, a za kilka miesięcy one przepadną.

  • Chciałabym odwiedzić kawiarenki koło Starego Rynku, 
  • zjeść prawdziwe sushi w restauracji, 
  • pójść na festiwal kolorów, 
  • przeczytać tyle książek, 
  • zobaczyć tyle seriali, 
  • iść na koncert...
 A to tylko niektóre z marzeń, na które mam tak mało czasu... Trudno mi będzie zmienić plan mojej egzystencji. Do teraz wstawałam rano, piłam kawę, szłam do szkoły, 3 raz w tygodniu odwiedzałam siłownię i dwa razy miałam korepetycję, wracałam do domu, siadałam do biurka, kilka godzin się uczyłam i szłam spać. I od nowa. I tak od września. Jedyną odskocznią był mój chłopak i studygram ( www.instagram.com/kryptonim.medycyna ) . Moi przyjaciele się odsunęli, jakoś utraciłam ich w tej szkolnej rutynie. Mam zamiar odzyskać dawną siebie. To, że jestem na biochemie nie czyni mnie od razu studentem medycyny! Muszę kiedyś żyć!
Tyle piękna do okoła, zimno już nie jest wymówką. Czas zacząć uprawiać jogę, którą tak kochałam, czas zacząć pić wodę i wyjść na słońce!
Muszę się pozbyć tego zombie, którym się stałam!
Może nadchodzące ferie wiosenne mnie obudzą z tego snu, tak do końca... bo inaczej niebawem umrę w moim własnym świecie plannerów, kalendarzy, podręczników i wiecznego niedospania.

 Życzcie mi powodzenia, bo czeka mnie trochę pracy. Przez siedem miesięcy ta okropna rutyna wrosła we mnie jak korzeń...

  Nela ♥