poniedziałek, 9 września 2019

XVII 🍂 Przepisy na ciasto, syrop do kawy i krem z dyni, czyli #PumpkinGirl 🎃

"Autumn is my favourite colour... 🍂 "

Skoro już dostałam dynię, to zajęłam kuchnie na dobre trzy godziny, robiąc te wszystkie, pyszne rzeczy, za które m.in. kocham jesień. 

 

Jesień to moja ulubiona pora roku. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Jesienią  przypadają moje urodziny (teraz też mojego niemęża), świat nabiera pięknych barw, zwłaszcza aleja kasztanowa w mojej rodzinnej wiosce. Jesienią zaczyna się szkoła, którą kiedyś uwielbiałam, jesienią też jest Halloween, a ja wręcz UWIELBIAM klimat tego amerykańskiego święta.
https://www.instagram.com/p/B2MNphdDDuP/

    Jesień, a zwłaszcza jej początek, to też czas nowych sezonów seriali, a także sezon dyniowy! Właśnie z powodu dyni piszę dziś ten post. Chyba już 6 rok z rzędu pojechałam odebrać od dziadka z ogrodu dynię, po czym wparowałam do kuchni na kilka godzin, żeby oddać się mojemu hobby- gotowaniu.

Udało mi się po raz kolejny upichcić ciasto dyniowe, które cieszy się powodzeniem pośród moich znajomych, krem z dyni, który pokochała moja przyjaciółka z uczelni (podobno głód to najlepsza przyprawa oraz najlepszy przyjaciel studenta, ale...) oraz po raz pierwszy zrobiłam syrop dyniowy do kawy, zainspirowana Latte Dyniowym z sieci Starbucks. Pomimo nęcącego smaku(jak myślę, nie piłam), jak zwykle, mój wewnętrzny Sknerus McKwacz podpowiadał mi, abym nie wydawała pieniędzy na kawę w mieście, skoro na pewno jest sposób, aby taka sama powstała w moim domu. Tym sposobem udało mi się zrobić swój własny syrop.

Zapomniałam wspomnieć, że wszystkie tutaj przedstawione przepisy dotyczą dietetycznych dań, ponieważ obecnie jestem na redukcji. Udało mi się zgubić już 5kg, więc nie zaprzepaszczę tego tylko dlatego, że moje przepisy dotyczą pełnokalorycznych dań, prawda?  Podam w przepisie, w którym momencie zamieniłam składnik, nic się nie bój! 

ZACZNIJMY!


 Na pierwszy ogień pójdzie szybka instrukcja na to, jak uzyskać PUREE Z DYNI, które jest niezbędne do stworzenia naszych trzech pyszności.
 To, ile go powstanie, zależy tylko od was. Ja użyłam połowy dyni widocznej na zdjęciu wyżej. 


  •  Dynie należy, jak ja to mówię, wypatroszyć, czyli wydrapać dokładnie miąższ z pestkami, którego nie trzeba wyrzucać. Ja zrobiłam z części maseczkę na twarz, bowiem posiada dużo witaminy A i E. Można użyć na włosy, na usta, na twarz, polecam naturalną pielęgnację! 
  • Wypatroszona dynia musi być pocięta na mniejsze kawałki, ja tnę na paski 15x10 lub trochę mniejsze. Robię to tak, aby zmieścić jak najwięcej na jedną blachę do piekarnika.  
  • Pokrojona dynia ląduje w piekarniku, który należy nagrzać na 180 stopni Celsjusza. 25-30 minut później wciągamy dynie i dokładnie studzimy.
    Ja postawiłam na 15 minut na tarasie. Jesienna, deszczowa pogoda sprzyja dyniowym wypiekom. ♥
  • Jak dynia ostygnie, oddzielamy skórkę od reszty. Tę resztę blendujemy na gładką masę. I już!
 Skoro mamy już puree, możemy zabrać się za pieczenie!


 🎃 CIASTO DYNIOWE 🎃
 
Składniki:
https://www.instagram.com/p/B2MraxkDswt/
  • puree z dyni 700g
  • mąka pszenna 170g
  • mąka kukurydziana 200g
  • 3 jajka kurze 160g
  • oliwa z oliwek 6ml
  • cynamon 5-10g
  • orzechy włoskie 25g (garść)
  • słodzidło- u mnie 15 pastylek słodzika.

     
  • Jeśli nie chcecie dietetycznej wersji, zamiast słodzika dodajcie szklankę cukru i 400g mąki pszennej (lub 500g, jeśli chcecie, aby ciasto było bardziej suche).

 Bez żadnej kolejności dodajcie wszystko do siebie i wymieszajcie na jednolitą masę. Posmarujcie blachę(u mnie okrągła, ok.25cm średnicy) bardzo cienką warstwą masła. Masa ląduje w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, na dobre 50 minut. Po około 30 minutach radzę sprawdzić jak się ma, widelcem albo drewnianym patyczkiem. 
Po wyjęciu z pieca musi chwilkę odstać, po czym mozna je posypać cukrem pudrem. 
W zeszłym roku zrobiłam też polewę z dynii.
https://www.instagram.com/p/B2MraxkDswt/
 Wystarczy rozpuścić pół kostki masła, dodać do puree, cukru pudru i cynamonu, i poczekać aż stanie się trochę bardziej gęste- wtedy polać tartę.
Ciasto powinno w środku być zbite i gładkie, o ile nie pokroiliście go od razu po wyjęciu z pieca, jak ja, co widać na zdjęciu po prawej. 
Ma delikatny smak, trochę jak ciasto marchewkowe. Jednak ja je uwielbiam, czekam na nie cały rok.
W zanadrzu mam jeszcze drugą połowę dyni, wiec zrobię z niej puree i zamrożę, na później. Taka mrożonka może spokojnie sobie leżeć miesiąc i wszystko będzie z nią w porządku. 
 
Podam wam jeszcze makro dietetycznej wersji mojego ciasta:
 
 - 148kcal/100g
 - 3,26g tłuszczy
 - 25,55g węglowodanów,
 - 5,03g białka




🎃KREM Z DYNI🎃
 
Do kremu z dynii będziemy potrzebować może 20 wolnych minut i średniej wielkości garnuszka.

Składniki:
www.instagram.com/nelsonadamska
  • puree z dyni 800g,
  • 100-150ml wody,
  • mleko 1,5% 80ml,
  • pieprz czarny- łyżeczka
  • sól- łyżeczkia
  • 1-2 liście laurowe
  • 7-8 kuleczek ziela angielskiego



    Wykonanie jest dziecinnie proste. Do rondelka wrzucamy puree, wodę i mleko, gdy zacznie parować, dorzucamy sól, pieprz, liście laurowe i ziele angielskie. Wszystko mieszami i doprowadzamy do wrzenia. Kiedy to się stanie, zmienjszamy ogień i co jakiś czas mieszamy. 10 minut gotowania wystarczy, jednak najlepsza jest na drugi dzień, jak dokładnie przejdzie przyprawami.

    Podawać można z makaronem, z pieczonymi pestkami dyni albo z małymi pierożkami z serem lub farszem mięsnym(przepis i sposób wykonywania przedstawię bliżej Bożego Narodzenia!). Krem ma bardzo delikatny smak, więc nie smakuje wszystkim. Będzie nieco smaczniejsza, kiedy zamiast mleka, doda się śmietanę 18% (ale też bardziej kaloryczna).

    Zostało nam makro, które w kwestii samej zupy jest boskie:

     - 28kcal/100g
     - 0,14g tłuszczy,
     - 6,91g więglowodanów,
     - 1,2g białka

     🎃SYROP DYNIOWY DO KAWY🎃


    Składniki:
  • cukier wanilinowy(opcjonalnie) 2g
  • puree z dyni 170g
  • cynamon 3g
  • woda 200ml
  • goździki 4 sztuki


    Wymieszać wszystko ze soba w garnuszku i powoli podgrzewać. Ja do tego dodałam 10 pastylek słodzika, ale równie dobrze można dodać np 100g  zwykłego cukru, przez co syrop będzie bardziej gęsty, kiedy ten skarmelizuje.
    Jak woda odparuje, a syrop zgęstnieje, mozna przelać go do słoiczka i odczekać aż ostygnie. Należy trzymać go w lodówce tak długo, aż będzie przyjemnie pachnieć.

    Ja tego nie zrobiłam, bo lubię strukturę puree dyniowego, ale osoby, które nie przepadaj
    ą za "fafołami", mogą podczas przelewania cieczy z garnuszka do słoika, przesączyć ją przez sitko, wtedy będzie to syrop na miarę tych od MONIN.

    Makro:
     - 15kcal/100ml
     - 0,01g tłuszczu
    - 4,35g węglowodanów
     - 0,5g białka





    Z mojej strony to wszystko, mam nadzieję, że użyjecie przepisów i że będzie wam smakować. Jeśli tak, to koniecznie dajcie znać w komentarzu!

    W tej jesienno-dyniowej aurze, ślę buziaki,
     
     Kavvomaniaczka 🍂



    PS Wszystkie zdjęcia są moje, więc jeśli ich użyjesz, podaj proszę przy nim mojego instagrama ( ig: nelsonadamska ), albo adres bloga ( kavvomaniaczka.blogspot.com ).






 












piątek, 6 września 2019

XVI Sesja poprawkowa, wyprowadzka, drugi rok studiów- czyli o AWFie słów kilka...

  " Gram na czas, żeby nie musieć mówić o bolesnej prawdzie..."

 

          Normalnie przywitałbym się, ale skoro to czytasz, to jesteś ALBO zagubionym studentem, który szuka czegokolwiek o swojej WYMARZONEJ uczelni, ALBO nie zdałeś sesji (jak ja), ALBO zaczynasz nowe życie, poprzez wyprowadzenie się i szukasz (jak ja) argumentów, aby się tego nie bać.


  Może zacznę od najłatwiejszej części dla mnie, czyli WYPROWADZKA. Jak się jej nie bać? Nie wiem. Jeśli szukasz odpowiedzi na to pytanie, to tutaj jej nie znajdziesz. Za to mogę ci opowiedzieć, jak wyglądała moja droga do podjęcia tego ogromnego kroku.  

https://www.instagram.com/p/B1ONdZojWvf/
 Zaczęłam marzyć o wyprowadzce jak miałam chyba 9 lat. Z różnych powodów; kłótnie, chęć posiadania własnych zasad, trochę inne wartości, a około 14 roku życia- wyzysk ( jak masz 13-16 lat i uważasz, że Twoi rodzice cię wykorzystują, ponieważ musisz sprzątać, to za przeproszeniem, puknij się w głowę i leć po mopa, bo Twoja mama zapiernicza prawdopodobnie w pracy po 8,9 czy nawet 12 godzin, bo taki ten świat jest okropny. A nawet jeśli nie, to przyda się jej pomoc, a Tobie od zamiatania/mycia podłogi/łazienki (jak umyjesz lustro w łazience, to jest optycznie o 30% czystsza) korona z głowy nie spadnie, a jedynie urośnie większa, bo pomogłeś. Skąd wiem? Sama uważałam, że jestem wykorzystywana, a rodzice chcą ode mnie za dużo). To marzenie cały czas we mnie rosło, towarzyszyło mi gdzieś tam. Jednak dopiero teraz, kiedy mam 20 lat, mogę powiedzieć, że jestem w miarę dojrzałą osoba i wraz z moim partnerem (z którym jednocześnie studiuję), podjęliśmy decyzję, że chcemy razem zamieszkać. I tak, od czerwca, szukaliśmy mieszkania, na które my, studenci, moglibyśmy sobie pozwolić i które jednocześnie nie byłoby jak wyrwane z lat osiemdziesiątych, ze spróchniałymi meblami, odpadającą boazerią i grzybem wokół okien. Dwa dni temu nam się udało, wczoraj byliśmy obejrzeć, a dziś podpisaliśmy umowę rezerwacyjna (to taka umowa pomiędzy najemnica a wynajmującym, która jest zabezpieczeniem dla obu stron. Wpłaca się część kaucji, podpisuje papier i śpi się spokojnie, bo aż do podpisania właściwej umowy, mieszkania jednak nie zgarnie ktoś inny, polecam!). Ostatni tydzień września będzie tym, w którym dostaniemy klucze i będziemy mogli, wraz z moim partnerem, wnosić tam swoje graty. 
Cieszę się w głębi duszy, mam mnóstwo planów na to, co zrobić, aby było tam bardziej przytulnie, co na pewno będzie pokazywać na moim instagramie ( www.instagram.com/nelsonadamska ). Jednak pełnie szczęścia zakłóca mi fakt, że NIE ZDAŁAM SESJI.

 
https://www.instagram.com/p/B2CNcPTDBA4/
SESJA POPRAWKOWA
 Niestety, sesja letnia wypadła w bardzo trudnym dla mnie czasie. Miałam dużo stresu, zajęć i zawaliłam egzaminy. Jednak, jak to mówią moi koledzy i koleżanki, "nie ma spiny, są drugie terminy".  Fakt, są.
 Idzie mi całkiem dobrze, zdaje wszystko tak jak trzeba, ale nie mogę sobie poradzić ze zmorą medycznych kierunków, czyli jak ja to mówię; ANATKA- SRATKA.  
 Zdałam wszystko pięknie w pierwszym terminie, tak jak Eugeniusz Piasecki przykazał, ale w drugim semestrze...powinęła mi się noga. Nie udało mi się uzbierać punktów w semestrze z kolokwiów, ale semestralkę zdałam. Egzaminu końcowego ( materiał z I i II semestru), nie. We wtorek mam na to ostatnia szansę, co bardzo mocno ogranicza moją umiejętność śmiania się. Stres to moja zmora, wszystkie moje protipy antystresowe z liceum są warte tyle, co ściąga nakolosie z mgr M. od anatomii (NIC). 
 Tak naprawdę nie czuję wstydu. Każdemu się może zdarzyć, a nie zawaliłam, bo się nie uczyłam, bo uczyłam się sporo. Więc nie mam sobie nic do zarzucenia. No, może za bardzo się stresuje i pisze niezbyt czytelnie ( a może Pani doktor, która oceniała moj
ą pracę, po prostu nie mogła się doczytać?).

 "SIŁA, KREW, AWF!" czyli o cyrku na kółkach, tym razem bez studentów w roli głównej.
Pierwsza sprawa- jak możesz jechać na ADAPCIAKA AWFu, jedź koniecznie! Moje najlepsze koleżanki na uczelni poznałam właśnie na tym obozie.
Druga jest taka, że jeśli jesteś anty-sportowcem, to naprawdę, nie idź tutaj. Był taki miesiąc, że miałam 6 treningów w ciągu 5 dni. Nie ma taryfy ulgowej, zwolnień ani "furtek", przez które możesz uciec. Znienawidzisz swoje życie, jeśli nie lubisz sportu i olejesz tę uczelnię już po pierwszym semestrze, a w IV nie ma zajęć sportowych w ogóle. 
Ja dzięki tej uczelni wróciłam do pływania i wkręciłam się ostro w jazdę figurową na łyżwach. Ale ja lubię sport. 
Żeby krótko opisać relację wykładowca- student na AWFie, opiszę jedną, bardzo krótką anegdotkę z uczelni. 
ąhttps://www.instagram.com/stories/highlights/17982338818093937/
W czerwcu, na jego początku,pisaliśmy egzamin końcowy z FiPZu. Przedmiot omawiający sport ze strony statystycznej i przedstawiający jego wagę w życiu.
Wyniki przyszły w ten wtorek, a drugi termin jest w następn
ą środę. Na udostępnienie ocen są, klasycznie, dwa tygodnie. 
Uważam, że ta krótka historyjka idealnie przedstawia, na jak wielu kółkach jedzie ten nasz cyrk, którego piękno możecie obejrzeć na zdjęciu obok (na drugim tle. Często są organizowane akcje promocyjne przez np. banki. Tutaj mamy watę cukrową z jednej z takich akcji.).

 Pomimo wielu wad oraz katorgi, jaka przechodzę przez anatke-sratke, za nic nie zmieniłabym decyzji. Czuję, że to jest to, co powinnam robić, zwłaszcza po półtora tygodniowych praktykach, które odbyły się na początku sierpnia. Może ćwiczenia na sali nie są dla mnie(chociaż,kto wie, co się okaże, jeśli poznam więcej technik w kolejnych semestrach), ale siedzenie w papierach, fizykoterapia i wspieranie ludzi, zwłaszcza starszych, to zdecydowanie moja droga. 
Pewnie teraz czyta to mój partner i śmieje się w duchu, bo od kiedy zaczęła się sesja poprawkowa mówię, że te studia to nie dla mnie, że nie dam rady, że nie chce, że be, że fu, ale... wiem, że nie odpuszczę tej drogi, tej uczelni i tego wszystkiego, co już osiągnęłam, nawet jeśli musiałabym zjeść mój podręcznik do anatomii. 

 Tym optymistycznym akcentem kończę mój wpis. Mam nadzieję, ze rozwiał jakieś watpliwości, a jeśli macie jeszcze jakieś pytania, to zadawajcie je śmiało, napisze kolejny post.


 Trzymajcie się ciepło w tej pre- jesiennej aurze!

Kavvomaniaczka ♥