sobota, 19 listopada 2016

IX Coraz bliżej święta...

"I rzekł do nich Anioł: Nie bójcie się, [...]dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan."


Zaraz po Wszystkich Świętych ruszył świąteczny szał. Znane marki ścigają się w wypuszczaniu świątecznych reklam, centra handlowe lśnią od ozdób, co rusz widzę stragany z bożonarodzeniowymi świecidełkami, Starbucks wypuścił świąteczną edycję kubeczków... STOP! Halo! Jest dopiero listopad! 


Im szybciej pojawiają się świąteczne reklamy i ozdoby, tym mniej tego niezwykłego czaru zostaje na samo Boże Narodzenie. Nie tylko ja to zauważyłam, jednak co możemy zrobić? Nic.
Mnie już zdążył ogarnąć prawdziwy, świąteczny szał zakupowy. Nazbierało mi się tyle osób, którym chce coś kupić, że robiąc to na ostatnią chwilę nie miałabym szans się wyrobić ani czasowo, ani pieniężnie.

Święta to wspaniały okres, pełen zapachów, muzyki i magii. Od zawsze uwielbiałam ten czas, wręcz żyłam dla niego. Ale od tego roku w ogóle nie widzę uciekających dni. Rodzice co rusz się pytają, co bym chciała na Gwiazdkę, a ja nie umiem im odpowiedzieć. Nie mam czasu namyśleć się, co bym chciała. Bo o co mam poprosić? O ładne pisaki do notatek? Nowy zeszyt? Jedyne, czego potrzebuję i co bym chciała dostać, to odrobina spokoju. Żebym nie musiała się stresować tym, czy zdążę zrobić referat, czy dam radę się nauczyć na chemie lub czy autobus dojedzie do szkoły, gdy rozpoczną się mrozy. Jednak, jak powszechnie wiadomo, czasu i spokoju nie da się kupić.

Prezenty, prezenty, prezenty... tyle osób, a tak mało pieniędzy. Do pracy iść nie mam ani czasu, ani gdzie. Mieszkam w dość... słabo rozwiniętym pod względem transportu miejscu. Jeden autobus rano do szkoły, cztery do domu po południu. Zdarza się, że któryś nie pojedzie. Wtedy któreś z rodziców musi nas zawieźć. Upragniona osiemnastko, przyjdź!
 Obiecałam sobie, że ja nigdy nie zrobię tego moim dzieciom, chociażbym miała się męczyć w bloku, nie narażę ich na brak normalnego kontaktu ze światem. O tym opowiem jednak w innym wpisie.
 Wracając do kwestii podarków... młodsza siostra życzy sobie wrotki(ciekawe, gdzie będzie jeździć), więc wypadało by tej małej łamadze kupić ochraniacze, żeby przeżyła. Mama uwielbia świeczki, ale walają się luzem po szufladzie, więc trzeba coś z tym zrobić. Tata? Co kupić mężczyźnie, który niczego nie potrzebuje?
Przyjaciółka? Kupione tydzień temu. Chłopak? Zamówione, teraz czekać aż przyjdzie. Babcia? Dziadek? Tyle ludzi, tyle wydatków...
Na pewno nie poprzestanę na tych upominkach i na tych osobach. Dla reszty mojej paczki zrobię coś sama, przecież nie będę wszystkim kupować rzeczy. Spersonalizowane kartki z życzeniami na pewno się spodobają. 
 A ja? Gdzie w tym miejsce dla mnie? Gdzie moja chwila wytchnienia? Brak danych. Sama się pisałam na takie życie i taki los. Nie ma co narzekać, tylko zacząć pracować. Mimo, że nie ma gdzie...
Szczerze? Już się nie mogę doczekać, aż w końcu zacznę pracę. Jakąkolwiek. Dostając 50zł miesięcznie, nie jestem w stanie zrobić tego, co muszę. Mama pyta, na co wydaję te pieniądze. Tutaj kawa, tutaj herbata, coś do jedzenia, Dycha idzie do puszki. Mimo wszystko to naprawdę nie jest dużo. To straszne, ale tak to wygląda. Nie mogę się też zabrać za wystawienie ubrań na OLX. Może w końcu to dziś zrobię? Chyba będzie trzeba.


                                                                                   Kavvomaniaczka



3 komentarze:

  1. A u mnie w rodzinie podchodzimy do prezentów dość symbolicznie i robimy losowanie (tak, tak jak w szkole). Dzięki temu każdy dostaje jeden, większy i raczej przemyślany prezent. Uważam, że to całkiem fajna opcja.
    Co do funduszy- cóż... tak to już wygląda, że jeszcze przez pewien czas będzie ich brakować i to zupełnie normalne. A nie oszukujmy się, że kawa ze Starbucksa to prawie połowa Twojego kieszonkowego, więc może da się znaleźć sposoby na oszczędności :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pijam kawy w mieście, Starbucks to koszmar dla mojego portfela 😂 to zdjęcia znalezione głównie w sieci tumblr :3

      Usuń
  2. Pamiętam te czasy.. Szczerze, możliwe że kiedyś będziesz tęsknić za tym stresem związanym ze szkołom :)

    OdpowiedzUsuń